Oto przed nami historia młodej dziewczyny, Ukrainki, dorastającej w przedwojennych Łazach nad Sanem. W Polsce, która pod ciężkim podkutym butem wojskowym trzymała w ryzach biedny uciśniony naród ukraiński. Oto Ukraińcy bohatersko maszerujący ze swoimi sztandarami. Jeszcze nie było Hitlera wiec tylko tryzub i siwo-żółta flaga i rozprysłe jak bańka mydlana marzenia o „Samostijnej Ukrajinie”. Lata przedwojenne to tylko migawka wspomnień, ot dumni ukraińscy heroje i polska policja znęcająca się nad małym ukraińskim chłopcem.
Potem przyszła II Wojna Światowa i nasza bohaterka już jako mężatka toczy walkę o przeżycie w trudnych czasach pierwszej okupacji rosyjskiej. A potem przyszła okupacja niemiecka. A nie, wróć... to nie była prawdziwa okupacja... to wyzwolenie od czerwonego terroru, eleganccy Niemcy, wyciągający zawsze pomocną dłoń do skrzywdzonej przez los bohaterki. A to dają jej mieszkanie, a to podrzucą mebel pożydowski, a to pracę dadzą w koszarach... Piękna taka okupacja... Parę migawek z mordów żydów jakie widzimy po drodze tylko pokazuje jak wrażliwe serduszko ma kobiecina, oni wszak "niewinowaci", trochę żalu trzeba pokazać. Trudno w dzisiejszych czasach pisać o II Wojnie Światowej i nie uwzględnić holokaustu. Ale za bardzo nie ma się nad tym co rozwodzić. Czasem trzeba podkoloryzować jak choćby na temat zbrodni w Winnicy, gdzie według kobiety zabito żydobolszewickich zdrajców. Czy te żydowskie matki, babcie były żydobolszewickimi szpiegami? A te dzieci, niektóre niemowlęta, zamknięte w winnickiej stodole na kilka dni, po tym jak zasypano doły ze zwłokami ich rodziców, dzieci, które czekały bez wody i jedzenia na śmierć? Czy one były bolszewickimi szpiegami? O tym bohaterka nie mówi. Nie ma też w książce ludobójstwa jakiego dokonali Ukraińcy na Polakach w czasie wojny. Nie ma o tym ani słowa. Przez całą wojnę jedynymi bandami jakie rabowały i znęcały się nad ludnością to było AKowskie podziemie... ale dzięki Niemcom był porządek. No cóż, nasz kulturalny zachodni sąsiad potrafił nie tylko bić sowieta ale i pomóc rozprawić się z mężem pijakiem i hulajduszą notabene byłym oficerem KOP, którego zawsze ciągnęło w stronę Polski (tak wiec mus pijus i rozrabiaka).
Przyszła druga okupacja sowiecka. Niemcy się cofali, nadeszła władza radziecka. Wtedy dowiadujemy się czym była UPA, a więc dzielnie broniła Ukraińców przed ludobójczymi zapędami polskiego podziemia. Sprytnie przemilczano masowe mordy na Polakach za panowania Niemca, a teraz karta zostaje odwrócona i okazuje się, że to leśne polskie bandy dręczyły i mordowały niewinnych Ukraińców. Podczas gdy z drugiej strony biedni Galicjanie, którzy wstępowali w szeregi SS Galizien, (tak tak, to nie byli Ukraińcy, kilkakrotnie na kartach książki dowiadujemy się, że do SS Galizien wstępowali nie żadni Ukraińcy tylko Galicjanie) podczas okupacji sowieckiej byli zmuszani do zasilania szeregów Armii Czerwonej, zabijani a niepokornym palono domostwa. Biedni Ukraińcy musieli się bronić przed Sowietami, Ludowym Wojskiem Polskim i całym podziemiem akowskim, NSZ i BCh. No i wygrywali (sic!) Czasem bez strat własnych. Biedni Ukraińcy nocy nie spędzają w domach i nawet trzyletnia córka bohaterki woła" "Wtikajmo mamo! Polka ide. Polka ide! Wtikajmo!" Czy ja śnię? Czy ową Ukrainkę aż tak poniosła wyobraźnia, że sobie przypisuje cierpienia i przeżycia Polaków podczas ludobójstwa ukraińskiego??? I ten strach przed ukraińskimi rezunami jakiego doświadczyli Polacy, teraz wkłada w usta własnej córki, by szkalować Polaków? Czytając książkę odkrywamy dzielnych upowców, którzy bronią rodaków przed polskim podziemiem, napotykamy upowskich partyzantów i bandy akowskie, poakowskie i ... strach, wielki strach dziecka ukraińskiego przed Polakami oraz gnębionych przez sowietów Galicjan z SS. Nie było ludobójstwa ukraińskiego na Polakach i Żydach. Byli źli Polacy i Sowieci, dobrzy i wyrozumiali Niemcy oraz biedny naród ukraiński. A prawdziwa okupacja to wtedy, gdy była Polska i ta przedwojenna i powojenna.
Jaka jest ukraińska "prawda"? Zupełnie oderwana od rzeczywistości, z którą nie ma nic wspólnego. Kłamstwa, przemilczane zbrodnie i robienie z katów ofiary. Taka jest obecnie narracja. Taką historię piszą nam nową... A w naszych podręcznikach szkolnych nadal białe plamy... tylko czekać aż wypełni je "prawda" zmanipulowana i politycznie poprawna...
Kiedyś ktoś mi powiedział, że teraz trzeba walczyć pięściami, że teraz nie czas na edukowanie, na mówienie i uczenie prawdy historycznej, to co było, było dawno i teraz trzeba się skupić na tym co jest, nie wracać do historii i nie rozjątrzać ran...W jak bardzo wielkim błędzie są tacy "patrioci" o tym świadczy ta książka jak i wiele innych polakożerczych, modnych w ostatnich latach publikacji. Historia wciąż jest żywa, a my nie możemy, nie powinniśmy pozwolić by edukacją naszą i naszych dzieci zajęli się ci, którzy pragnęliby naszej klęski. Czas otworzyć oczy i zobaczyć jaką bronią walczy się dzisiaj by pokonać naród. Nie mieczem i pięścią, w dzisiejszych czasach, wróg walczy z polskością słowem i pismem . I jak mu idzie? Ilu uwierzy biednej banderówce? Tylu co wierzy w "polskie obozy"
Zapraszam do lektury
Aneta Sala
Komentarze obsługiwane przez CComment