foto1
foto1
foto1
foto1
foto1


Dnia 28 października 2011r. w Sądzie przy Al. Solidarności odbyła się kolejna rozprawa założona przez Pana Jana Kobylańskiego przeciwko 19. oszczercom. Przewodniczył sędzia Robert Żak. Oskarżeni nie stawili się osobiście, lecz byli reprezentowani przez swoich adwokatów lub aplikantów adwokackich. To właśnie oni, a raczej one, bo mam na myśli tutaj dwie panie, które swoim „podlotkowym” śmiechem na sali sprawiają wrażenie jakby ta rozprawa była nic nieznacząca. A przecież tutaj chodzi o dobre imię człowieka. Nie ważne, że są przeciwko. Każdemu należy się szacunek. Nawet nieobecnym.

 

Mecenasem Jana Kobylańskiego był Andrzej Lew-Mirski, który przybył z aplikantem adwokackim.
Świadkiem była Irena Lipowicz, która stawiła się na rozprawie. Mecenas Beata Czechowicz wniosła o utajnienie rozprawy z uwagi na fakt, iż przesłuchanie będzie dotyczyć spraw państwowych, które objęte są tajemnicą państwową. Zebrani opuścili salę. Rozpoczęło się przesłuchanie, które było krótkie. Rozprawa została zakończona bez udziału osób zainteresowanych. Protokolant poinformował zebranych, iż sprawa została odroczona do 16 grudnia br. o godz. 10.00, w s. 238 tutejszego sądu.

 

      Pikieta poparcia zgromadziła w sumie około dwudziestu osób, z czego blisko połowa osób reprezentowało barwy naszego Stowarzyszenia. Niestety, większość naszych ludzi (odpowiedzialna za transparenty) mocno się spóźniła, wynikło to m.in. z trudności związanych z ruchem drogowym. W każdym razie nowe trudności organizacyjne, z jakimi się zetknęliśmy zostały wyeliminowane i następnym razem może być tylko lepiej.


Relacja: Marta Jakubowska
Fotorelacja: Małgorzata Kamińska

Komentarze obsługiwane przez CComment

Jeżeli ta polityka, którą nasze pokolenie stworzyło, przeszła próbę ogniową, w tej próbie nie zginęła, ale wykazała swą wartość - nie może zginąć i w przyszłości. Znaczy to, że zorganizowana przez nas polityka, która doprowadziła do odbudowania zjednoczonej Polski, musi być polityką państwa polskiego, rozwijaną w dostosowaniu do warunków i ulepszaną z pokolenia na pokolenie.
Roman Dmowski