15 marca 1948 rotmistrz Witold Pilecki został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano dnia 25 maja w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy. Wykonawcą wyroku był Piotr Śmietański zwany „Katem z Mokotowa”. Pragnąc jako naoczny świadek przekazać prawdę o KL Auschwitz, zbiegł z obozu w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Uciekał wraz z Janem Redzejem (nr 5430) i Edmundem Ciesielskim (nr 12969).
Po ucieczce dostali się na drugi brzeg Wisły i wieczorem podjęli dalszą wędrówkę na wschód. Szczęśliwie przekroczyli granicę Rzeszy i przeszli na teren Generalnego Gubernatorstwa, w czym bardzo pomógł im ksiądz z Alwerni, Jan Legowicz i miejscowy robotnik leśny, Kazimierz Buczek, który osobiście przeprowadził ich przez niebezpieczną granicę.
Do okupowanej stolicy rotmistrz Pilecki dotarł 23 sierpnia 1943 r. Po napisaniu raportu na temat konspiracji wojskowej w KL Auschwitz, przekazał Komendzie Głównej AK.
Został aresztowany 8 maja 1947. W areszcie był torturowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, m.in. przez jednego z najokrutniejszych śledczych Eugeniusza Chimczaka. W trakcie ostatniego, jak się później okazało, widzenia z żoną, wyznał jej w tym kontekście: Oświęcim to była igraszka.
3 marca 1948 przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. „grupy Witolda”. Rotmistrz Pilecki został oskarżony o:
zorganizowanie na terenie Polski sieci wywiadowczej na rzecz gen. Andersa;
przygotowywanie zbrojnego zamachu na grupę dygnitarzy MBP tzw. likwidacja „mózgów MBP” – Raport Brzeszczota;
przyjęcie korzyści majątkowej od osób działających w interesie obcego rządu;
zorganizowanie trzech składów broni oraz nielegalne posiadanie broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych;
brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień;
posługiwanie się fałszywymi dokumentami na nazwisko Jezierski Roman i Pilecki Witold.
Jego córka opisuje ostatnie dni rotmistrza Witolda Pileckiego:
''…Na jednym z ostatnich posiedzeń, gdy już było wiadomo, że zginie, Ojciec dał mamie mały metalowy grzebyk i powiedział, żeby koniecznie kupiła książkę Tomasza á Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”. Chciał, żeby mama codziennie czytała nam fragmenty tej cudownej książeczki. „To ci da siłę” – powiedział do niej. Bardzo sobie cenię tę książeczkę i przez cały czas ją czytam. Jest to także testament dla mnie’’.
Cześć i Chwała !